„Myślałam, że macierzyństwo to będzie spełnienie. A ja czuję się samotna jak nigdy wcześniej w życiu" – to zdanie, które w różnych wersjach powtarza się w doświadczeniu wielu kobiet po urodzeniu dziecka. I paradoksalnie, w tej samotności nie są osamotnione.
Dlaczego mówimy o izolacji społecznej?
Izolacja społeczna w okresie macierzyńskim to zjawisko, o którym rzadko mówi się głośno, choć dotyka ono ogromnej rzeszy kobiet. Gdy w naszym życiu pojawia się dziecko, zmienia się niemal wszystko – rytm dnia, priorytety, nasze ciało, naszą tożsamość. Nagle okazuje się, że znajomi bez dzieci żyją w innym tempie. Praca zawodowa, która dawała strukturę i kontakt z ludźmi, zostaje zawieszona. A my zostajemy z malutkim człowiekiem, który wymaga nas w całości, w każdej minucie, przy każdym oddechu.
Patrząc na to zjawisko systemowo, widzimy, jak kobieta po urodzeniu dziecka przechodzi przez głęboką reorganizację swojego miejsca w strukturze społecznej. Traci dotychczasowe role – pracownika, koleżanki, aktywnej uczestniczki życia towarzyskiego i zaczyna budować nową tożsamość matki. Ten proces bywa bolesny, ponieważ często następuje w próżni, bez wsparcia szerszej społeczności.
Co mówi nauka?
Badania są jednoznaczne – izolacja społeczna w okresie poporodowym jest jednym z głównych czynników ryzyka depresji. Metaanaliza z 2018 roku opublikowana w Archives of Women's Mental Health wykazała, że kobiety z ograniczonym wsparciem społecznym mają nawet trzykrotnie wyższe ryzyko rozwoju depresji poporodowej.
Macierzyństwo reaktywuje nasze własne doświadczenia z bycia dzieckiem oraz nasze wczesne relacje z matką. Jeśli nasze potrzeby emocjonalne w dzieciństwie nie były odpowiednio widziane i zaspokajane, trudniej nam będzie zauważać je u własnego dziecka. Brak wsparcia ze strony innych dorosłych sprawia, że zostajemy sam na sam z tymi trudnymi, nieraz przerażającymi uczuciami.
Ciche cierpienie za zamkniętymi drzwiami
Polskie realia kulturowe dodatkowo utrudniają sytuację. Mamy silnie zakorzeniony mit „Matki Polki" – idealnej, poświęcającej się bez reszty, która intuicyjnie zawsze wie, co robić, kocha bezwarunkowo i nigdy nie narzeka. W takim kontekście przyznanie się do samotności, do trudu, do chęci ucieczki, może wydawać się niemal grzechem.
Wiele kobiet mówi o wstydzie związanym z tęsknotą za pracą czy poprzednim życiem: „Wstydzę się, że tęsknię za biurem. Jakbym była złą matką". W tym zdaniu kryje się cała prawda o presji wywieranej na kobiety. Urlop macierzyński, który miał być czasem bliskości i budowania więzi, staje się nierzadko czasem społecznej niewidzialności.
Jasna strona samotności
Paradoksalnie, pewien stopień wycofania społecznego po urodzeniu dziecka jest naturalny i potrzebny. W ujęciu humanistycznym ten okres może być czasem głębokiego kontaktu z sobą i odkrywania autentyczności bycia matką na własnych zasadach. To moment, w którym możemy wsłuchać się we własny rytm i zrozumieć potrzeby dziecka bez zewnętrznego szumu i nieproszonych porad.
Teoria przywiązania podpowiada nam, że pierwsze tygodnie i miesiące to kluczowy czas budowania więzi. Pewna doza symbiozy, tego skupienia wyłącznie na duecie matka-dziecko, jest niezbędna. Pozwala nam stworzyć „bezpieczną bazę" dla naszego maleństwa.
Niektóre kobiety opisują ten czas jako okres duchowej przemiany – egzystencjalnego przejścia przez próg, po którym już nigdy nie będą tymi samymi osobami. Jest to piękne doświadczenie, pod warunkiem, że jest ono wyborem, a nie przymusem.
Ale kiedy cisza staje się więzieniem
Problem zaczyna się wtedy, gdy izolacja przestaje być dobrowolna, a staje się jedyną dostępną opcją. Gdy dni zlewają się w jedną całość, gdy jedyną formą dialogu jest głużenie niemowlęcia, a nam brakuje dorosłej wymiany myśli – wtedy może pojawić się poczucie uwięzienia.
W wymiarze egzystencjalnym jest to doświadczenie utraty sprawczości i sensu. Nagle znajdujemy się w sytuacji, w której nasza wolność wyboru została drastycznie ograniczona. Nie możemy wyjść, kiedy chcemy, ani być tam, gdzie chcemy. Jeśli nie mamy z kim o tym porozmawiać i czujemy, że nikt nas nie rozumie – zaczyna rodzić się rozpacz.
Objawy, które powinny zaniepokoić:
- Poczucie nierealności, jakby życie toczyło się „za szybą"
- Płaczliwość bez wyraźnej przyczyny
- Drażliwość i narastający gniew na bliskich
- Nawracające myśli: „co ja sobie zrobiłam?"
- Utrata zainteresowania rzeczami, które kiedyś sprawiały radość
- Trudności z zasypianiem, mimo ogromnego zmęczenia
„Wioska dla mam" – ratunek czy pułapka?
Stąd rodzi się idea „wioski" – grup wsparcia i społeczności matek, które mają się wspierać, rozumieć, dzielić ciężarem i radością macierzyństwa. I to może być prawdziwy ratunek. Usłyszenie od innej kobiety: „U mnie też tak jest", potrafi przynieść ulgę jak nic innego.
Badania potwierdzają skuteczność takich inicjatyw. Analiza z 2019 roku w Journal of Affective Disorders wykazała, że uczestnictwo w grupach dla młodych matek znacząco redukuje objawy depresji i zwiększa poczucie kompetencji rodzicielskich.
Istnieje jednak pewne „ale" – te „wioski" nie zawsze są miejscami bezpiecznymi.
Cień rywalizacji
W pracy psychoterapeutycznej często pojawiają się historie o bolesnych doświadczeniach w grupach dla mam. Zamiast wsparcia, pojawia się rywalizacja: czyje dziecko szybciej siada, czyje lepiej śpi, kto bardziej „naturalnie" karmi piersią, kto stosuje „jedyną słuszną" metodę wychowawczą.
To zjawisko ma swoje źródło w lęku i niepewności. Gdy czujemy się niepewnie w nowej roli – co jest naturalne przy pierwszym dziecku – łatwo szukamy zewnętrznego potwierdzenia, że „robimy to dobrze". Najprostszą (choć zwodniczą) metodą jest porównywanie się z innymi i próba bycia „lepszą".
Kiedy matka matce nie jest przyjaciółką
Doświadczenia kobiet pokazują, że spotkania grupowe bywają obciążające. Kiedy kobieta dzieli się wątpliwościami (np. dotyczącymi karmienia), zamiast empatii może spotkać się z serią komentarzy w tonie: „A próbowałaś tego?", „Może za mało się starasz?". Z takiego spotkania można wyjść w gorszym stanie psychicznym, niż się na nie przyszło.
Problemem nie jest dzielenie się radami, ale ton osądu i brak przestrzeni na inność. Teoria systemowa przypomina, że każda rodzina jest unikalna. To, co działa w jednym domu, nie musi działać w drugim. I to jest w porządku.
Wątpliwości w intuicję
„Czy ja w ogóle mam tę słynną intuicję macierzyńską?" – to pytanie zadaje sobie wiele kobiet, czując presję otoczenia, które „wie lepiej".
Intuicja macierzyńska nie jest magicznym darem otrzymywanym przy wypisie ze szpitala. To zdolność, która rozwija się w relacji, gdy pozwalamy sobie wsłuchać się w sygnały dziecka i nasze własne reakcje. Potrzebujemy do tego przestrzeni wolnej od ocen.
Donald Winnicott wprowadził pojęcie „wystarczająco dobrej matki" – takiej, która nie jest idealna, ale jest wystarczająco dostrojona do potrzeb dziecka. Dziecko nie potrzebuje perfekcji. Potrzebuje naszej autentyczności.
Jak odnaleźć równowagę?
Jak więc korzystać ze wsparcia społeczności, nie tracąc siebie?
Wybieraj mądrze
Nie każda grupa będzie dla Ciebie odpowiednia. Zwracaj uwagę na swoje samopoczucie po spotkaniu. Jeśli wychodzisz zgnębiona – to być może nie jest Twoje miejsce.
Trzymaj granice
Masz prawo powiedzieć: „Dziękuję za radę, ale spróbuję po swojemu". Masz prawo mieć inne zdanie na temat snu czy karmienia. Twoje macierzyństwo należy do Ciebie.
Szukaj przestrzeni bez osądu
Może to być grupa prowadzona przez psychologa, albo jedna zaufana przyjaciółka, która potrafi słuchać. Jakość relacji jest ważniejsza niż ilość kontaktów.
Dbaj o relację z partnerem
Badania wskazują, że jakość związku jest silnym czynnikiem chroniącym przed depresją. Rozmawiajcie, dzielcie się obowiązkami, proście o pomoc.
Pamiętaj o profesjonalnym wsparciu
Jeśli czujesz, że izolacja Cię przytłacza, a myśli stają się coraz ciemniejsze – zgłoś się do psychologa perinatalnego lub psychiatry. To wyraz odpowiedzialności i mądrości, nie słabości.
Egzystencjalny wymiar macierzyństwa
Macierzyństwo konfrontuje nas z ostatecznymi pytaniami o sens, śmiertelność i odpowiedzialność za inne życie. Izolacja społeczna może być czasem na to egzystencjalne mierzenie się z nową rzeczywistością. Potrzebujemy jednak do tego poczucia bezpieczeństwa i świadomości, że świat o nas nie zapomniał i że mamy dokąd wrócić.
Zakończenie
Nie musisz być idealna. Nie musisz pasować do żadnego wzorca z Instagrama czy poradnika. Bądź wystarczająco dobra dla swojego dziecka. A to oznacza przede wszystkim: bądź autentyczna, bądź obecna (na ile pozwalają Ci siły) i bądź dla siebie łagodna.
Izolacja społeczna w macierzyństwie jest realnym problemem, ale nie jest sytuacją bez wyjścia. Szukaj wsparcia, ale wybieraj je świadomie. Bądź częścią społeczności, ale nie zapominaj o sobie. I pamiętaj – jeśli czujesz, że toniesz, sięgnij po pomocną dłoń.
Tagi:
Czas na pierwszy krok. Tu jestem.
Umówmy się na spotkanie, które może być początkiem Twojej zmiany.
Pierwszy krok jest najważniejszy.
Bezpieczne i poufne spotkania online lub stacjonarnie
