Czuje ogromną potrzebę aby o tym pisac, rozmawiać, dzielić się, zastanawiać, wspierać. Pracując gabinetowo z mamami spotykam się z ich samotnością, bezlitosnymi standardami. Spotykam je w pułapce. Pułapce myśli. Są różne - jest ich dużo - wypełniają wątpliwościami, strachem, poczuciem winy aż ciężko zobaczyć że to jest ok. Ty jesteś ok. Pracując z mamami co tydzien - poznaje Was , zaczynam znać bardziej. Podziwiam Wasze bycie "wystarczająco dobra mamą" chociaż trudno Wam czasami tak na to spojrzeć bo mówi się o dobrej albo złej .
„Od dłuższego czasu czuję, że noszę w sobie wiele niewypowiedzianych trudności. Wciąż stawiam sobie poprzeczkę zbyt wysoko i porównuję się do innych mam. Bywa, że czuję się kompletnie sama i jakbym ciągle ponosiła porażkę, choć zdarzają się też małe momenty radości. Pierwsze dziecko to ogromne wyzwanie, zwłaszcza kiedy większość obowiązków spada na mnie. Z zewnątrz wygląda to jak sielanka – 'przecież siedzę w domu, nie pracuję, dziecko tylko je i śpi'. A potem przychodzi codzienność, w której trudno znaleźć chwilę nawet na szybkie wyjście do łazienki, a każdą decyzję analizuję, czy nie powinnam zrobić tego lepiej. I w tym wszystkim pojawia się myśl, że inni i tak nie zrozumieją, więc najlepiej nie narzekać, bo przecież to ma być najpiękniejszy czas."
Gdy czytam takie słowa, widzę w nich coś więcej niż zmęczenie. Widzę dysonans między tym, jak macierzyństwo miało wyglądać, a tym, jak wygląda naprawdę. Ten dysonans potrafi być jednym z najtrudniejszych doświadczeń wczesnego macierzyństwa – zwłaszcza dla kobiet, które mają wysokie wymagania wobec siebie i czują odpowiedzialność za wszystko.
Nikt nie mówi, że piękne i trudne mogą iść ramię w ramię
Z zewnątrz wygląda to prosto: niemowlę je, śpi, mama odpoczywa. Ale w środku? Tam dzieje się coś zupełnie innego. Tam jest cisza, która potrafi boleć. Samotność, która dławi, choć jesteś z dzieckiem non stop. Zmęczenie, które nie ma dna. I te nieustanne myśli, że trzeba było lepiej, więcej, inaczej.
To, co czujesz, ma swoje źródło nie tylko w fizycznym wyczerpaniu. To efekt nagłego zderzenia wyobrażeń z rzeczywistością, przemiany tożsamości, zmiany hormonalnej i często także nierównego rozłożenia obowiązków. Czasem zdarza się, że w podziale odpowiedzialności jedna osoba nosi większość ciężaru. Nie zawsze dlatego, że partner nie chce pomóc – często po prostu nie widzi tego, co dzieje się w ciągu dnia, nie rozumie skali zmęczenia albo nie wie, jak się zaangażować. Ale to nie zmienia faktu, że wtedy nie ma weekendów, nie ma przerwy na lunch, nie ma momentu „po pracy". Jest tylko ciągłość, która potrafi wyczerpać.
I wtedy przychodzi myśl: „To powinno być najpiękniejsze doświadczenie mojego życia". Jeśli nie jest – zaczynasz się zastanawiać, czy coś z Tobą jest nie tak.
Nie ma z Tobą nic nie tak
To, co przeżywasz, przeżywa wiele innych matek. Wcale nie dlatego, że są słabe czy niedoskonałe. Po prostu nikt nie przygotowuje nas na to, że macierzyństwo to jedna z najbardziej wymagających ról, jakie możemy przyjąć. I że może być jednocześnie piękne i wyczerpujące. Radosne i trudne.
Możesz kochać swoje dziecko całym sercem i jednocześnie tęsknić za swoim dawnym życiem. Możesz czuć się samotna, choć jesteś z dzieckiem dwadzieścia cztery godziny na dobę. Możesz czuć radość i zmęczenie w tym samym momencie. To nie jest sprzeczność. To jest po prostu prawda o macierzyństwie, o której się nie mówi.
Każda mama zna te momenty, kiedy czuje porażkę. Kiedy czuje się samotna. Kiedy ma dosyć. Kiedy tęskni za sobą sprzed dziecka. Kiedy jedyne, co daje jej siłę, to te krótkie przebłyski czystej radości. I nie ma w tym nic złego. To nie świadczy o braku miłości. To świadczy o ogromie odpowiedzialności i zmiany, którą przechodzisz.
Kiedy warto sięgnąć po pomoc profesjonalisty
Są jednak momenty, kiedy trudności mogą wskazywać na coś więcej niż naturalną adaptację do macierzyństwa. Nie dlatego, że jesteś słaba, ale dlatego, że czasem organizm potrzebuje wsparcia.
Jeśli trudne uczucia nie mijają, jeśli są z Tobą codziennie od tygodni i nie ma już tych chwil ulgi. Jeśli lęk jest tak silny, że boisz się zostać sama z dzieckiem. Jeśli myślisz, że dziecku byłoby lepiej bez Ciebie, albo że sama wolałabyś zniknąć. To nie jest „po prostu trudne macierzyństwo". To mogą być objawy depresji poporodowej lub lęku poporodowego.
I tu jest najważniejsze: to nie jest „w Twojej głowie". To jest w Twoim ciele. Po ciąży i porodzie organizm przechodzi ogromne zmiany hormonalne, które czasem zaburzają równowagę chemiczną w mózgu. To nie jest Twoja wina i nie oznacza, że jesteś złą matką. To znaczy po prostu, że Twoje ciało potrzebuje wsparcia – tak jak potrzebowałoby pomocy, gdyby złamała Ci się noga.
Depresja poporodowa i lęk poporodowy są zaburzeniami, które można leczyć. I które warto leczyć.
Mówienie o trudnościach to nie narzekanie
W kulturze dominuje przekaz, że macierzyństwo to tylko radość i spełnienie. Że powinno być łatwo i naturalnie. Że jeśli jest inaczej, to znaczy, że coś z nami nie tak. Ale prawda jest taka, że milczenie nie chroni nikogo. Wręcz przeciwnie – izoluje.
Wiele matek zmaga się z presją porównywania, lękiem, że nie robią wystarczająco, poczuciem izolacji i rozczarowaniem, że rzeczywistość wygląda inaczej niż obietnica. Czasem także z nierównym podziałem obowiązków – nie zawsze dlatego, że partner nie chce pomagać, ale dlatego, że po prostu nie widzi, jak wiele rzeczy dzieje się każdego dnia.
Kiedy nazywasz to, co czujesz, przestajesz być z tym sama. Nie odbiera to macierzyństwu uroku. Odbiera tylko wstyd.
Nie musisz być idealna
Jeśli przeżywasz podobnie, wiedz, że nie jesteś wyjątkiem. Jesteś człowiekiem w jednej z najtrudniejszych ról, jakie istnieją. Możesz czuć zmęczenie – nie musisz być silna cały czas. Możesz czuć chaos – nie musisz mieć wszystkiego pod kontrolą. Możesz czuć ambiwalencję – to nie znaczy, że nie kochasz swojego dziecka. Możesz czuć rozczarowanie – rzeczywistość często różni się od wyobrażeń.
Pierwsze dziecko to nie test na odporność. To nowe życie – Twoje i jego. I żadne z Was nie ma instrukcji.
Co możesz zrobić
Jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia, pierwszą rzeczą jest powiedzenie tego komuś głośno. Partnerowi, mamie, przyjaciółce, lekarzowi. Nie musisz mieć planu ani rozwiązania. Wystarczy, że powiesz: „Jest mi ciężko i potrzebuję pomocy".
Jeśli czujesz, że to może być coś więcej niż naturalne zmęczenie, warto skonsultować się z psychologiem perinatalnym, psychiatrą perinatalnym lub położną środowiskową. Możesz też zacząć od rozmowy z lekarzem rodzinnym. Nie czekaj, aż będzie „naprawdę źle". Wsparcie psychologiczne to nie ostateczność – to przestrzeń, która pomoże Ci zrozumieć, co się dzieje, i znaleźć sposób, by było lżej.
Jeśli czujesz, że obowiązki nie są rozłożone sprawiedliwie, warto o tym porozmawiać. Czasem wystarczy szczera rozmowa o tym, czego konkretnie potrzebujesz i jak można rozłożyć odpowiedzialność inaczej. To nie jest egoizm. To dbanie o siebie, żebyś mogła zadbać o dziecko.
Pamiętaj: nie musisz być idealną mamą. Czasem wystarczy, że dziecko jest nakarmione, bezpieczne i kochane. Reszta może poczekać.
Tagi:
Czas na pierwszy krok. Tu jestem.
Umówmy się na spotkanie, które może być początkiem Twojej zmiany.
Pierwszy krok jest najważniejszy.
Bezpieczne i poufne spotkania online lub stacjonarnie



